Witam,
Dziś pokażę jaką poszewkę na poduchę zrobiłam dla mamy (to jeszcze nie ta, którą ostatnio robiłam).
Standardowo te same kolory co poprzednio i z jednej strony trochę inny wzór.
Tym razem zamiast guzików są szunreczki do wiązania.
Całkowita improwizacja :)
Tak się zastanawiam jakim cudem ten kwadrat w środku wyszedł jakoś krzywo :)
A tutaj jeszcze dwie poduchy razem. Jestem ciekawa, która bardziej Wam się podoba.
A tak całkiem z innej beczki, pisałam kiedyś, że mam w domu gadziny. Dokładnie trzy gekony lamparcie (Deneb, Dyzia i Luna).
Całkiem sympatyczne zwierzęta i dosyć mało wymagające. Oczywiście trzeba im zapewnić odpowiednie warunki mieszkaniowe.
Wyobraźcie sobie, że po 5 latach wspólnego mieszkania Lunie (najmłodszej) coś strzeliło do głowy i zaczęła rzucać się na Dyzię. A ta zamiast się bronić tylko uciekała, jeżeli miała taką możliwość. I niestety miała pogryziony cały ogon i trochę głowę.
Dowiedziałam się, że dłuższa rozłąka coś powinna zmienić i na trzy miesiące odseparowałam zwierzaki.
Niestety nic to nie dało. Jak tylko ponownie się zobaczyły to była wojna. Na szczęście tym razem dokładnie je obserwowałam i rozdzieliłam, zanim zrobiły sobie ponownie krzywdę.
Po tym, nie zostało mi nic innego jak znaleźć nowy dom dla jednej z nich. I padło na Dyzię.
Mam nadzieję, że udało mi się znaleźć jej dobry dom :)
Monika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz