Cześć,
Ależ dzisiaj totalna skwarka. Wyjście na dwór to jakaś maskara, tak jest wszystko nagrzane. Dobrze, że chociaż w komunikacji miejskiej wyjątkowo działała klimatyzacja. Bo niestety z tą różnie bywa.
Są też oczywiście plusy. Jednym z nich są czynne fontanny, w których dzieciaki szaleją. Matuch był cały przeszczęśliwy jak mógł się cały zamoczyć :)
Jak to mało dzieciakom brakuje do szczęścia :)
Ale ja dzisiaj miałam pisać o wielorybie. W sumie o mini wielorybie.
Zrobiłam go wczoraj i od razu przypadł Matuchowi do gustu :) To jest dla mnie największy komplement i uznanie :)
Tylko, że niestety wieloryb dzisiaj zaginął :(
Pojechał z nami do kina i gdzieś po drodze przepadł. W miarę możliwości szukałam gdzie się tylko dało ale nic to nie dało :( Zaginął :(
W sumie był malutki, bo spokojnie mieścił się do łapki czterolatka. Mogłam przewidzieć, że ciężko go będzie upilonwać :(
I teraz będę musiała zrobić takiego samego, tylko ciut większego.
A oto i zaginiony:
Uciekam wziąć się do roboty.
Korzystałam z tego wzoru.
Włóczka toYarnArt Jeans szydełkiem nr 3.
I jeszcze miałam dodać, że pierwszy raz użyłam bezpiecznych oczu. Ale się z nimi namęczyłam. Próbowałam je zamontować więcej czasu niż robiłam wieloryba :)
Pozdrawiam
Monika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz